Siedzę w ławce ona ględzi
W ucho wierci mnie jej głos
Spogląda znad binokli czai
Który koleś następny będzie
Wpada jej w oko moja mina
Krzywa pokręcona czupryna
Gębą kręci mordę drze
Koleś w panikę wpada
Zeszytem ją zdrowo okłada
Pani Facia
Stara grucha
Kocha dzieci …
Bić bo dupach
Pani Facia dawaj gnata
Przez łeb ją raz i drugi
Pała pęka Facia zdycha
A ona na nas biednych krzyczy
Wali prosto w twarz bez winy
Miała kiedyś linijkę wredną
Złamała się stara w końcu
Wiele przeżyła dla nas ulga
Jedyny dzień radosny to kiedy
Choroba potwora złapie
Zwalniają dzieci z lekcji
A ta suka w domu sapie